środa, 22 sierpnia 2012


Wspomniałam moją wielką Inspirację, która swoim życiem i walką o siebie dała mi kopa na rozpęd do działania i niestety zrobiło mi się smutno i żal za jej straconym życiem, a z drugiej strony przypomniało mi się po co myślę, żyję, chcę lepiej i więcej. Mówię o niedawno zmarłej Magdzie Prokopowicz – współtwórczynie fundacji Rak’n’Roll. 

W dobrym momencie ją wspominam bo zdarza mi się ostatnio „mazać” nad sobą, a gdyby zastanowić się nad przyczynami, to okazują się błahe i niewarte jednej myśli. Nie wiem jakim prawem, ja osoba zdrowa, mam nadzieję, że myśląca daję sobie pozwolenie na żal za moje na nie wiem jak to nazwać? „Nieudane” życie? Użalanie się nad sobą do niczego nie prowadzi, tylko osłabia człowieka, motywację, siły i chęci, witalność. I naprawdę tylko od nas zależy w jakim stopniu i w jaki sposób wykorzystamy nasze życie.

Nie chciałam, żeby było tak poważnie, ale czasami tak po prostu jest. Wbrew pozorom nie zalewam się właśnie łzami. Tylko myślę :)Rozmyślam nad tym jak bardzo ten stan, o których sądzimy, że jest słabością ogranicza nasze możliwości. Nom. No to no limits.
Mając 100% możliwości chcę je w całości wykorzystać. Takie postanowienie na życie.

3 komentarze:

  1. Zgadzam się z tym co napisałaś.
    Czasami też się nad tym zastanawiam, kiedy tak rozmyślam, że coś jest nie tak w moim życiu, że nie jest tak jakbym chciała żeby było, kiedy narzekam i wtedy sobie myślę: "Jakim prawem ja w ogóle narzekam, niby na co? Przecież wiele osób marzy o takim życiu, nawet tak proste rzeczy są poza ich zasięgiem, a i tak są szczęśliwi, a ja przecież mogę wszystko, więc koniec narzekania".

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej....nooo, ja też się marzę. Często. Ale TY masz cele, masz właśnie inspiracje, masz całe mnóstwo pomysłów na życie - to dodaje siły:) trzymaj się:)

    OdpowiedzUsuń